Burzliwy koncert w Wysokiem Mazowieckiem! – 03.07.2012

Uff! Za nami naprawdę unikatowy koncert. Kto był, ten dokładnie wie co się tam działo. Niestety tym razem niemożliwym było przygotowanie dla Was materiałów z występu, ze względu na absolutny zakaz filmowania oraz fotografowania. Teraz wszystko istnieje już tylko w naszej pamięci, a wszystko to, co pamiętamy, zawarte jest w naszej relacji, którą już teraz wam prezentujemy. Niedługo pojawią się także zdjęcia Michała przed koncertem, zapraszamy!

O koncercie w Wysokiem Mazowieckiem z całą pewnością można powiedzieć jedno: był burzliwy. 😉 Ale po kolei.
Gdy dotarłyśmy pod scenę, nastąpił lekki szok, niekoniecznie pozytywny. Owszem, scena była duża, profesjonalnie przygotowana, ale co z tego, skoro znajdowała się dobre kilkanaście metrów od barierek. Przestrzeń między estradą a bramkami zastawiona była krzesełkami przeznaczonymi dla vipów, których o godzinie 15:00 było bardzo niewielu, gdyż niemiłosierny żar lał się z nieba. Temperatura w cieniu wynosiła na pewno grubo ponad 30 stopni, a w słońcu – lepiej nie myśleć. Oczywiście stałyśmy w słońcu. 😛 Wielbiciele Michała powoli zaczynali się schodzić, ale tylko nieliczni tkwili non stop pod barierkami, bo trudno było wytrzymać.
Około 15-ej pojawił się Michał, który udzielał wywiadu dla TVN-u. Ubrany w krótkie dżinsowe spodnie i lekką ażurową bluzkę, wydawał się być w doskonałym humorze; gdy zobaczył przy barierkach znajome twarze, uśmiechnął się, pomachał. Później wyszedł ponownie, obejrzeć początek koncertu Dziewczyn, znanych z XF. Widać było, że bawi się wyśmienicie – tańczył, klaskał. Można powiedzieć, że ukradł Ani i Oli show.
Niestety pogoda nie chciała dopasować się do Szpaczego humoru; w miarę zbliżania się 17-ej robiło się coraz bardziej pochmurno, z oddali nadciągała burza. Mieliśmy nadzieję, że może nawałnica przejdzie bokiem, ale nic z tego. Dosłownie w ciągu kilku minut pociemniało, zerwał się straszliwy wiatr, ludzie zaczęli uciekać w popłochu. Fanom Szpaka trzeba oddać honor, bo zwiali jako ostatni. 🙂 Ale nie było siły, gdyż zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Obsługa technicza zwijała się jak w ukropie, by zabezpieczyć sprzęt i elementy sceny. Tymczasem większość osób schroniła się w pobliskim markecie. Na zewnątrz rozpętało się piekło: ulewa, wichura, błyskawice, wozy straży pożarnej jeżdżące jeden za drugim. Kosmos! Ulewa trwała dobrą godzinę. Nie wiadomo było, co z koncertem – odbędzie się, czy też zostanie odwołany. Pojawiły się pogłoski, że być może występ Michała będzie przeniesiony do sali w Miejskim Ośrodku Kultury znajdującym się tuż obok rynku. Ostateczna decyzja nie zapadła, zatem gdy powoli przestawało padać, ponownie przeniosłyśmy się pod barierki. Wreszcie postanowiono: Michał zaśpiewa, ale nie pod gołym niebem, tylko w MOK-u.
Warunki tam były mocno pionierskie: mała scena, skrzypiące krzesełka, słaba akustyka, zero profesjonalnego oświetlenia. Wszystko przeciągało się w nieskończoność, gdyż przed Michałem występował jeszcze lokalny zespół Hamak, który najpierw musiał zainstalować sprzęt, zrobić choćby prowizoryczną próbę, zagrać, potem chłopcy z Whiplash przygotowywali się do koncertu… Mijały kolejne minuty. Michał wszedł na scenę grubo po 19-ej, a wcześniej organizatorzy przekazali jego prośbę, aby nie filmować i nie robić zdjęć. Zatem z tego koncertu nie ma żadnego zapisu, choć i tak nie byłyby one dobrej jakości, gdyż zarówno akustyka, jak i oświetlenie pozostawiały dużo do życzenia. Z tego powodu Michał prosił, by nie rejestrować koncertu.
Jedno trzeba Michałowi przyznać: jak pisze na fejsie, że stylizacja będzie oryginalna, to taka będzie. 😉 Szpaczek poleciał tym razem wysoko w krainę modowej fantazji. Miał na sobie srebrne wdzianko, na dole srebrne leginsy z czarnymi łatami, góra też była srebrna z odkrytymi plecami, a na to czarne body, wysokie oficerki, a na szyi standardowo ogromny kołnierz z piór, ten z poprzednich koncertów; podczas pierwszego utworu miał założoną jakąś czarną chustę, którą potem zdjął, a do ręki przypiętą… taśmę wyciągniętą z kaset magnetofonowych. Ogólnie, każdy element z innej parafii. 😉
Zarówno Michał, jak i chłopaki z zespołu dali z siebie wszystko, co w takich warunkach dać mogli. I widać było, że grają dla fanów, dla ludzi, którzy wiedzą jaki jest Michał i nie są zaszokowani jego scenicznym wyglądem czy zachowaniem. Dawno nie widziałyśmy go tak wyluzowanego, tak… bliskiego. Sporo mówił, skacząc przebijał balony w kształcie czerwonych serc, które rzucono na scenę, nawet śmiał się z sytuacji, że musi śpiewać do mikrofonu z kablem i jak tylko poszedł za daleko, wlókł za sobą statyw. 😀 Nie zabrakło też tańców, wicia się po scenie, rzucania głową na prawo i lewo. Publiczność została kilkakrotnie oblana strumieniem wody (dzięki, Misz! – osługa pozamykała wszystkie drzwi i panowało niesamowite gorąco). Po raz pierwszy od koncertu w Częstochowie Michał zaprosił na scenę fankę, by zaśpiewała z nim „Cień w dolinie mgieł” (wychodzi na to, że „Cień” na dobre powrócił do repertuaru). Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Ani, która dodatkowo na zakończenie dostała od Michała czerwoną różę – jedną z rzuconych na scenę przez fanów – oraz jeden z balonów w kształcie serduszka.
Bardzo wzruszający był „Dziwny jest ten świat”, wyszło fantastycznie. Był to bardzo dobry wokalnie koncert Michała, w jego głosie były emocje, pasja; kilka razy pozwolił sobie na takie wokalizy, że ciary szły po plecach. Gdyby zaprezentował coś takiego na dużej scenie, przy dobrym nagłośnieniu, założymy się, że kupiłby sobie tego dnia sporo zwolenników.
Szkoda, że Michałowi nie było dane zagrać pełnego koncertu; podczas „Sweet Child O’mine” jego manager dawał mu znać, że czas mija, a organizatorzy poganiają. Zabrakło zatem „Sensualnego” oraz bisów. Michał zdążył jeszcze tylko szybko pożegnać się z fanami i już na scenę wparowała Dorota Gardias mówiąc, że to jeszcze nie koniec spotkania z Michałem – cokolwiek miałoby to oznaczać. Niestety. Nie było żadnych sygnałów, że Michał wyjdzie jeszcze do fanów, zatem po kilkunastu minutach wymiany spostrzeżeń i wrażeń, zaczęliśmy się rozchodzić.
Pogoda tymczasem zdążyła się poprawić i na głównej scenie trwał już koncert Blue Cafe, przy całkiem sporej publiczności. Straszna szkoda, że Michałowi nie było dane tam zagrać, bo to naprawdę mógł być jeden z jego najlepszych koncertów.
Po kilku minutach dotarła do nas informacja, że Michał wyjdzie na scenę po Blue Cafe i zaśpiewa jeszcze kilka piosenek, ale w końcu z tego zrezygnowano. Wyszedł jednak, by podziękować publiczności za koncert w sali, oraz zapowiedzieć następny występ w miejscowości Lubawa, w dniu 26 sierpnia. Podsumowując koncert był naprawdę udany mimo tylu niefortunnych i pechowych wydarzeń, które miały miejsce. Michał dał z siebie wszystko jak zawsze, nie zawiódł swoich wielbicieli, którzy znów przyjechali dla niego z całej Polski i nie tylko. Pokazał, że naprawdę szanuje fanów i jak później podkreślił na swoim facebooku – zrobił to tylko dla nich.

Related Images:

Udostępnij:

There are 4 comments on Burzliwy koncert w Wysokiem Mazowieckiem! – 03.07.2012

  • Występy Michała Szpaka z całą pewnością musiały być wspaniałe i dlatego ogromnie żałuję ,
    iż mnie tam nie było ; zastanawiam się tylko czy nie pozwalając filmować swoich występów
    Michał nie popełnił błędu ,ponieważ tylko INTERNET umożliwia podziwianie jego talentu i gdyby nie on
    tylu ludzi nie byłoby w stanie ów talent docenić .
    Możliwe ,że Michał miał poważne istotne powody , aby nie pozwolić filmować swoich występów .

  • Wiem, że to egoistyczne podejście do sprawy, ale dzięki temu, że nie można było nagrywać występu, przynajmniej raz mogłam się wyskakać i poszaleć. Dziękuję Michałowi i wszystkim fanom za cudowną atmosferę.

  • Gosia :-)))) on

    Wielkie dzieki za relacje z tego koncertu. Jestem pod wrazeniem. Cieplo pozdrawiam:-))))

  • JulkaSuperFan on

    super relacja!!! mialam jechac ale niestety sprawy rodzinne ;/ mam pytanie nie dotyczace koncertu. KTOS WIE CO Z SOCJUM? prosze o odpowiedz w komentarzu

Oficjalny Fan Club Michała Szpaka | 2011 - 2018 - Wszystkie Prawa Zastrzeżone