Nie wyróżniasz się – nie żyjesz – Głos Wielkopolski – 29.01.2012

http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/499154,michal-szpak-nie-wyrozniasz-sie-nie-zyjesz,id,t.html?cookie=1#czytaj_dalej

Jeśli miarą sukcesu jest dziś rozbudzanie emocji telewidzów i internetowych komentatorów, to Michał Szpak już jest gwiazdą.

Podstawowa różnica między Tobą a statystycznym polskim muzykiem jest taka, że on wychodzi na estradę w t-shircie i dżinsach, a Ty jak aktor na scenę. Dlaczego?
Michał Szpak: – Scena to coś wyjątkowego, ludzie nie powinni na nią wchodzić w codziennym ubraniu. Tam się tworzy magia, emocje. Nie podobają mi się koncerty z kobietą siedzącą obok fortepianu, śpiewającą że kocha swojego męża albo inne zwierzaczki. Ja pokazuję ludziom każdym gestem, że moje emocje są to wyuczone emocje: wiem, o czym śpiewam, wiem jak wyrazić uczucia.

Ostatnio zaangażowałeś się tak, że przydarzył się mały wypadek – rąbnąłeś nosem w kolano kolegi z zespołu. Ale nie przerwałeś koncertu.
Michał Szpak: – Gdy nastała solówka mojego kolegi, zacząłem odprawiać rytuał (śmiech) i w momencie gdy włożyłem w to za dużo uczuć… No, przytrafiło mi się. Nie wiedziałem, co zrobić, ale stwierdziłem “kurcze, chyba nie wypada teraz podnosić głowy”. Żeby każdy zobaczył czy krwawię, bo to będzie niesmaczne. Sprawdziłem, krwi nie było, więc zacząłem śpiewać dalej, ale schodząc ze sceny straciłem przytomność, bo to jednak było mocne uderzenie. Wcześniej byłem w takich emocjach, że nie byłbym w stanie zejść ze sceny z tak błahego powodu.

Uczyłeś się śpiewać?
Michał Szpak: – Nigdy. Teraz się uczę, od pół roku. Ale człowiek uczy się całe życie.

Na swojej pierwszej płycie próbujesz wszystkiego: od rocka do tanecznej elektroniki. Po co?
Michał Szpak: – Chodziło to, żeby się nie zaszufladkować. Stąd tyle stylów muzycznych. Każda piosenka różni się od siebie, ale mają wspólny mianownik – mówią o tym, co miałem do powiedzenia przez cały okres “X-Factora” i innych programów, w których brałem udział.

Póki co, napisałeś trzy teksty, ale wszystkie coś o Tobie mówią. W “Pretty Baby” deklarujesz, że wcielisz się w każdą z ról, w jakiej ludzie zechcą Cię zobaczyć. Sądząc po tym, jak to zaśpiewałeś, wszedłeś w role Niemena i Riedla.
Michał Szpak: – Kiedy nie byłem jeszcze popularny, śpiewałem na zlotach motocyklowych i często rzeczywiście ludzie odkrywali we mnie kogoś w rodzaju Riedla, porównywali mnie do niego. Cieszyłem się, ale nie chciałem być porównywany do nikogo – każdy tworzy swój trend, własną osobowość. W Polsce niefajne jest to, że gdy pojawia się jakaś osoba, mówi się “polski Michael Jackson”, “polska Shakira” czy “polska Lady Gaga”. A nikt nie chce powiedzieć, że jest polskim Ryszardem Rynkowskim? Michał Szpak będzie zawsze Michałem Szpakiem.

W “Rewolucji” z kolei śpiewasz, że “od życia chcesz więcej”. 25 lat temu to samo śpiewał Bono, ale dodawał, że nie wie, czego szuka. Ty wiesz?
Michał Szpak: – Chodziło mi o przekaz do ludzi, a nie do siebie. Ja już się nauczyłem brać z dnia dzisiejszego tyle, ile się da albo więcej. Dla wielu osób nie jest to takie łatwe. Piszą do mnie, że jestem dla nich inspiracją i ten utwór jest im poświęcony.

Komu konkretnie?
Michał Szpak: – Osobom, które mają mało wiary w siebie. Trzeba brać z tego, co przynosi życie, wszelkie pozytywy. Czasem jesteśmy obiektami wyśmiewania, ale kiedy człowiek się nie poddaje i jest sobą, doprowadzi do tego, że otoczenie zrozumie, że zakładanie różowych glanów to nie jest fanaberia, tylko kreowanie siebie. Konsekwentne trzymanie się swojego stylu – o to mi chodzi.

Ale do tego trzeba mieć wiarę w siebie i poczucie celu. O tym mówi “Muszę biec” – śpiewasz o grzechach, które popełniłeś i “znowu popełnić musisz”. Coś o kraju, w którym trzeba się cały czas spowiadać?
Michał Szpak: – Są tematy tabu, które nie powinny nimi być. Jestem mężczyzną, ale mam długie włosy, wymalowane paznokcie i tusz na rzęsach – dla niektórych to zbezczeszczenie świętości i grzech. Najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, że już tysiące lat temu mężczyźni dokładnie tak wyglądali – nosili biżuterię, malowali kreski na powiekach, mieli tatuaże. Ta piosenka opowiada o zachowaniu swojej tożsamości, mimo przeszkód i wbijania noży i widelców w plecy. (śmiech) Trzeba biec dalej i nie wolno wątpić w siebie, bo gdy nie ma wokół nas osób, które nas wesprą, upadamy ostatecznie.

Kto Ciebie wspiera najmocniej?
Michał Szpak: – Moi rodzice i moje rodzeństwo. Oni pozwolili mi być takim, jakim chcę, wszczepili mi artyzm i pozwolili na wolność wyboru swojej tożsamości. Nie pozwolili przy tym na wykroczenie poza pewne granice, czyli na chamskie zachowanie, kaprysy.

Stałeś się atrakcyjną osobą dla telewizji – medium, które sławę daje, ale i odbiera, a czasem pożera w porze najlepszej oglądalności. Co o tym powiedziała Ci Paris Hilton – mistrzyni grania na mediach?
Michał Szpak: – Obiecaliśmy sobie, że ta rozmowa pozostanie naszą tajemnicą – mogę powiedzieć tylko, że dała mi kilka rad. To jest kobieta, która ma niesamowity PR i czy jest postrzegana źle, czy dobrze, to i tak po prostu jest i będzie. A to jest najważniejsze, o to chodzi w mediach. Wiem, że stałem się dla nich pożywką, ale jeśli ludzie myślą, że już wszystko pokazałem, co miałem do pokazania, to się mylą. Mam wiele pomysłów na siebie, posiadam wiele twarzy.

A propos twarzy – widziałeś program Szymona Majewskiego, w którym Cię parodiowano?
Michał Szpak: – Mogę to zaliczyć do wielkich osiągnięć. Uwielbiam oglądać swoje parodie, bo to oznacza, że się istnieje, wywołuje emocje, mieszane uczucia. Mnie mnóstwo osób akceptuje, równie wiele nie chce, ale najfajniejsze, gdy ktoś mnie udaje. To jest wyznacznik, że na nich zadziałałem.

Zadziałałeś. Ale fani bywają zaborczy i chcą wpływać na to, co jako artysta powinieneś zrobić, jaką drogę obrać. Nie boisz się swoich fanów, że zaczną stawiać żądania?
Michał Szpak: – Ja to widzę już teraz, wielu osobom coś się nie podoba. Ale mnie nikt nie wytyczył drogi, tylko sam ją sobie wytyczyłem, więc jeśli ja z niej zboczę, to się sam przekreślę. Wolę spełnić siebie i swoje marzenie, a ci, którzy naprawdę mnie docenią, pogodzą się z każdą moją zmianą. Nieważne, czy za 10 lat będę śpiewał “Majteczki w kropeczki”, czy death metal. Prawdziwi fani zostaną do końca.

Niemniej, jak każdą osobę publiczną, czeka Cię wyznaczenie wyraźnej granicy między życiem publicznym i prywatnym. Żyjemy w świecie, w którym dla niektórych ważny będzie nawet news o kolorze Twoich majtek.
Michał Szpak: – Określanie granic? Na to przyjdzie czas. Ale ludzie wiedzą, czy to, co piszą w mediach, jest prawdą, czy nie.

Obawiam się, że nie wiedzą.
Michał Szpak: – Granice same się stworzą, ale nie dopuszczę, żeby moja prywatność została zniszczona, że nie będę miał prywatnego życia. Wiem, kiedy powiedzieć “nie”.

Życie przynosi różne sytuacje – ostatnio ktoś Ci się publicznie oświadczył na spotkaniu z fanami.
Michał Szpak: – Osoba, która zadała mi to pytanie, była bardzo przejęta. Kiedy odpowie się jednoznacznie, to trzeba się pogodzić, że taka osoba się ode mnie odwróci, zmieni o mnie zdanie. Trzeba dyplomatycznie jej wytłumaczyć, że nie jest to możliwe. No… bo nie.

A na co dzień, tam gdzie mieszkasz?
Michał Szpak: – Obecnie mieszkam w Warszawie – gdy się wprowadziłem, to osoba, będąca moim fanem, dowiedziała się, gdzie mieszkam i zamieszkała w tym samym bloku. Co drugi dzień stała przy windzie, żeby mnie zobaczyć. Inni czekali przed klatką i chodzili za mną wszędzie, w odległości 2 metrów. Krok w krok. Nie mam na to wpływu. Ale fani są też wielką siłą i wsparciem. Jestem w stanie każdemu z osobna wiele poświęcić. Na pewno raz w roku będę organizował spotkanie dla wszystkich fanów, podczas którego będzie można ze mną pobyć.

Pisząc o uczestnikach “X-Factora”, angielski “Daily Mail” przetłumaczył Twoje nazwisko i Michał Szpak zmienił się w… Michaela Starlinga. Czy taka zmiana może zajść na dłużej?
Michał Szpak: – Wierzę, że gdy moje największe marzenia się spełnią, to za granicą będę znany jako Michał Szpak. Ale po tym artykule przynajmniej mam przesłankę, że w moim nazwisku jest “star”. (śmiech)

Related Images:

Udostępnij:
Oficjalny Fan Club Michała Szpaka | 2011 - 2018 - Wszystkie Prawa Zastrzeżone