Baśń o Rosannie, autor Marta Łakomska – 10.06.2018

Baśń o Rosannie

Gdzieś na najwyższym wzgórzu, w cieniu omszałych drzew siedziała Smutna Dziewczyna. Zapatrzona w horyzont, odległa myślami, sercem i duszą. Smutna Dziewczyna kochała nad wyraz ten swój mały zakątek alienacji. Lubiła skrywać się przed światem i… ludźmi. 
Dzień to był wiosenny i słoneczny, ale twarz Smutnej Dziewczyny przypominała raczej chmurę pełną dżdżu. Gdy słońce na niebie wybijało smętne południe, zza korony drzew posłyszała szpaczy szczebiot tak piękny, jak gdyby najdelikatniejszy jedwab muskał jej uszy. Miszanel dostrzegł samotną Smutną Dziewczynę, więc obniżył lot na tyle, by dać jej znać o swej nadchodzącej obecności.
– Witaj, jestem Miszanel – szpak przysiadł na zboczu góry, tuż obok Smutnej Dziewczyny.
– Cześć – odburknęła Smutna Dziewczyna.
– Nie powiesz mi, jak masz na imię?
– Nie mam imienia…
– Jak to nie masz imienia? Przecież każdy z nas ma jakieś imię! – nieco rozbawiony Miszanel nie dawał za wygraną.
– Ja nie mam… I nie chcę mięć… A w ogóle to odczep się! – warknęła Smutna Dziewczyna i poderwała się do ucieczki.
– Poczekaj, nie uciekaj. Widziałem, że gdy słuchałaś moich treli, przebłysk uśmiechu pojawił się na twojej twarzy. Przystanąłem, bo zastanawiam się, co zasmuca tak piękną dziewczynę?
– Życie… Moje życie jest koloru czarnego, tak jak twoje piórka! – Smutna Dziewczyna rozpłakała się na dobre.
– Ale nie masz racji! Moje piórka mają różne odcienie. Podobnie jest z życiem. Nie można widzieć wszystkiego w czarnej barwie. Musisz pamiętać, że po to upadamy, aby „wstać i w lustrze widzieć swoją twarz”, która jest wyjątkowa i … ma imię…
– Może masz rację mój „różnobarwny” szpaczku, ale moje życie weszło w naprawdę ostry zakręt. Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić, czasem brakuje mi sił, by otworzyć oczy… 
– „Nieważne, że cały ten świat dziś zapomniał jak na imię masz. Przypomnij mu i z całych sił żyj, dodaj gazu i do przodu idź!”, bo „za tobą został tylko szary pył”. Zawalcz o siebie, bo warto… naprawdę… – Smutna Dziewczyna nie musiała nic odpowiadać, Miszanel widział jak łzy ukojenia ciurkiem płynęły po jej rozognionych policzkach.
– Łzy na twoim policzku są jak rosa na porannej trawie! Będę Cię nazywał Rosą, jeśli pozwolisz?
– Tylko, że ja mam imię… Wcześniej hulała we mnie pustka, smutek i przygnębienie. Teraz zrozumiałam, że muszę być „kimś”, zawalczyć o siebie i swoje marzenia… Mam na imię Anna…
– Rosa-Anna… Rosanna! – piękne imię dla wyjątkowej dziewczyny. Zgodzisz się?
– Chyba nie mam wyjścia – nieśmiały jeszcze śmiech Rosanny niósł się delikatnym echem po okolicznych pagórkach. 
– Pamiętaj… nawet gdy nie będę obok ciebie tu blisko, nadstaw ucho, a na pewno dosłyszysz mój szpaczy trel – Miszanel rozpostarł skrzydła i odleciał w stronę zachodzącego już słońca. 
Od tej pamiętnej rozmowy Rosanna wiele razy czuła jak delikatny jedwab muska jej uszy i wiedziała, że Miszanel jest cały czas przy niej. 
Po Smutnej Dziewczynie nie pozostał nawet ślad…

Marta Łakomska

Related Images:

Udostępnij:
Oficjalny Fan Club Michała Szpaka | 2011 - 2018 - Wszystkie Prawa Zastrzeżone